niedziela, 17 czerwca 2012

"no air"

Bardzo dużo się teraz dzieje wokół mnie. Ciężko za wszystkim nadążyć, nie mam czasu dla siebie, a co dopiero dla kogokolwiek innego. Ciągłe balansowanie na granicy utrzymania świadomości i jej braku - lekarstwa. Do tego dochodzi nauka. Konieczność ogarnięcia rzeczy, które zza zasłony lekarstw wydają się milion razy trudniejsze i bardziej uciążliwe. Ale wiem, że dam radę. Nie pisałam ostatnio, piszę dziś, bo wiem że jutro już też nie napiszę. Jutro ciężki dzień, pośród miliona lekarzy i każdy generalnie z inną specjalizacją. Śmieszne to, ale prawdziwe. Czuję że brak mi powietrza, nie mam czym oddychać, ale świadomość tego, jak będzie za 9 dni, dodaje mi jakiejś siły,która sprawia, że przez tą chwilę, nie muszę oddychać. Bo wiem, że sobie poradzę. Moje obecne życie, to jeden ogromny kalejdoskop, w którym natłok najróżniejszych na świecie barw ścina wzrok po jednej sekundzie... 
Oczywiście, jak to ja, zawsze muszę sobie podumać, no cóż... Już tak mam, choć być może wcale nie wyglądam ;-) Doszłam do wniosków, że cuda się zdarzają. A " zło" które tkwi w człowieku - a raczej złość - zależy tylko od jego samego, nie każdy jest świadom tego,że może nad tym zapanować, nie myśli w ten sposób, bo tak na serio nie chce tak myśleć. A ja.. Przekonałam się ostatnio, że mimo pozorów, Ci co chcą, potrafią nad tym zapanować. Stwarzają pozór nieugiętych, z kamieniem zamiast serducha, ale tak na serio, jedynym kamieniem, który może w nich tkwić, jest kamień na nerkach. Bo serducho jak było ciepłe i pełne miłości, tak jest zawsze :) Ogólnie, dużo pozytywnej energii we mnie tkwi. Mimo bólu - fizycznego- energia jest... Bo przecież wszystko zaczyna się w głowie, prawda? Moje " centrum sterowania" ma jakiś dziwny, błąd, który działa na moją korzyść, oby tak dalej. Mimo wszystko, obaw jest dużo. Uciekam. dużo nauki przede mną. Buziaki. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zobacz jeszcze