Ten blog jest chyba moim najlepszym przyjacielem, zawsze jest kiedy go potrzeba, "wysłucha" i to co mu powiem będzie w sobie miał, aż sama tego nie skasuję.
Zbiera się we mnie tyle myśli, że muszę to gdzieś wyrzucić. Mimo tego, że jestem silna, jestem słaba, wiem wiem, paradoks, ale taka jest prawda, jestem cholernie słaba, za szybko pękam.W sumie to nie piszę tu nic pozytywnego, więc może się wydawać, że jestem wiecznie smutną biedną dziewczynką, zagubioną w życiu. Nie, nie jestem. Ostatnio w życiu spotkało mnie wiele dobrego, tylko czemu to dobre tak szybko ucieka? Moja układanka szczęścia jest już prawie cała, brakuje jej tylko trzech, ważnych puzzli, które rozrzucone są po całym obrazku. Mimo to jednak, układana bez nich nie jest układaną, jest tylko zbieraniną małych drobnych szczęść, a te największe są jeszcze nieodnalezione. Sa chwile w których wiesz, że jesteś z tym wszystkim sama, a raczej z brakiem tego wszystkiego, ale doszłam dziś do wniosku, że to nie prawda, zawsze będę miała towarzysza, swój cień, piękniejszy ode mnie, bo zazwyczaj niewidoczny, mądrzejszy niż ja, bo milczący.. Ale zawsze będzie ze mną, kiedy ja będę płakać, on będzie płakać ze mną, zawsze będzie, nie odejdzie, nie ucieknie, nie przestraszy się, zawsze będzie ten sam.
Nie piszę już, rozkleiłam się, dziękuję...
Szukam jakiegoś stałego gruntu pod stopami. Rozglądam się czy przypadkiem nie zapomniałam, o czymś co wnosi do mojego życia szczęście. Muskam opuszkami palców wiatr wplatający się w moje włosy. Czuje Cię. Serce zatacza tak dobrze mi znany krąg i cholera lubię tą świadomość, że jeszcze trwam. Zawracam. Widzę fundamenty, na których nie dawno zbudowałam swoją melancholię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz